piątek, 13 grudnia 2013

Smutek, wypadek i...

 
 
 Normalny dzień w Londynie. Jak codziennie rano Camilla poszła pobiegać w pobliskim parku. Nie miała na dziś jakichś większych planów, bo co niby może robić szesnastolatka w środku wakacji. Jedyne co postanowiła robić podczas tej przerwy od szkoły to spełniać marzenia i zadbać i swoją kondycję. Kiedy wróciła do domu znalazła kartkę na stole z treścią: "Kochanie! Ja i tata mamy bardzo ważny wyjazd. Dzwoniliśmy do ciebie, a ty nie odbierałaś. Wrócimy za około pięć dni. Nie martw się i dbaj o dom", a na dole kartki "ps. Jeśli to przeczytałaś oddzwoń". Złapała za komórkę i wykręciła numer do mamy.
 -Kochanie! Nareszcie dzwonisz. Martwiliśmy się z tatą co się z tobą dzieje. Musieliśmy pilnie wyjechać. Wiesz jaka jest  nasza praca. Miała jechać tam moja koleżanka, ale niestety trafiła od szpitala.
 -Spoko. Dam sobie radę. Małą dziewczynką już nie jestem.-powiedziałam. Zakończyły rozmowę i siadła na sofie włączając telewizor. Przyzwyczaiła się, że rodziców często nie ma w domu. Pracowali jako dziennikarze i często wysyłali ich po całej Wielkiej Brytanii, by przeprowadzali wywiady z gwiazdami muzycznymi. Siedziała tak i pomyślała "Ciekawe z kim dzisiaj będą mogli pogadać? I jak zawsze przywiozą mi autograf :)". Nie wie nawet kiedy ale zasnęła. Wstała tak koło 14:00. Zribiła sobie szybki obiad i ruszyła na miasto. Po co niby miała sama siedzieć w domu i "gnić" z nudów? Zadzwoniła, będąc koło parku, do swojej kumpeli.
 -Hej laska. Może się gdzieś wybierzemy na miasto?-zapytała.
 -Sorry, ale nie mogę. Właśnie wpadł do mnie Conor iiii ..... sama wiesz.
 -Spoko. Czaję.-posmutniałam i zaczęłam rozpaczać w sercu.
 -Dlaczego nie mogę sobie znaleźć drugiej połówki, która by pocieszyła, rozbawiła do łez, przytuliła.-powiedziała sama do siebie. Siadła na ławce i zaczęła lekko szlochać. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją taką zobaczył, więc otarła łzy i ruszyła na długi spacer. Ciągle w jej oczach pływały łzy przez co nie widziała dobrze jak idzie. Chciała przejść na drugą stronę drogi. Przez płacz nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu.
 -Uważaj.-ktoś krzyknął ale było już za późno. Leżała na asfalcie. Nic nie widziała tylko słyszała głosy ludzi.
 Po około 15 minutach przyjechała karetka. Zabrali ją do szpitala. Okazało się, że nic poważnego się jej nie stało. Obudziła się. Rozglądnęła się po sali. Wiedziała, że przecież rodzice są w trasie więc ich nie będzie, ale wolała się upewnić. Ku jej zdziwieniu ktoś jednak był w pomieszczeniu.
 -Kim jesteś?-zapytała.
 -Chciałem ci pomóc przed wypadkiem, ale niestety mi się nie udało. Postanowiłem, że będę przy tobie jak się obudzisz, bo podobno twoi rodzice nie maja jak się tu dostać.-powiedział.
 -Spoko.-zwinęła się lekko z bólu.
 -Coś się dzieje?-przestraszył się chłopak.
 -Nie, nie. To tyko siniaki i stłuczenia tak bolą.-oznajmiłaś-A tak swoją drogą, jak ci na imię?-zapytała.
 -Nathan.-uśmiechną się. Rozpoznała tę twarz tylko nie mogła przypomnieć sobie skąd. "Nathan, Nathan" chodziło jej po głowie, "Znam tę twarz i ten uśmiech".
 -Na razie odpoczywaj. Jak wyjdziesz ze szpitala zaopiekuję się tobą do powrotu rodziców.
 -Nie, to nie jest konieczne. Jestem już prawie dorosła, dam sobie radę.-zdziwiła się. "Ledwo co mnie zna, a chce się mną opiekować" mówiąc to w duszy poczuła miłe uczucie.
 -Nie gadaj tylko się zgódź, a jak nie to i tak postawię na swoim.-po tych słowach Camilla zasnęła. Było dość późno.
 Obudziła się następnego dnia. Otworzyła oczy, a tam stali lekarze.
 -Dzień dobry panienko. Jak się czujemy? Dziś wychodzi pani ze szpitala.-oznajmiono jej. Rozglądnęła się gdzie jest chłopak. On natomiast stał koło szafki ze spakowanymi rzeczami. Przyszykował jej nawet strój w jakim miała wracać do domu.
 -No to ruszamy.-szczerzył się.
 -Wygląda na to.-odparła. Zeszli na dół i wtedy Cam zapytała.
 -A tak a w ogóle to czym chcesz mnie odwieść?
 -Załatwiłem wszystko. Nasz pojazd stoi tam.-wskazał na pięknego Jeppa stojącego niedaleko.
 -To twoje auto?-zdziwiła się. Rejestracja wydawała się znajoma. Nie było tam liczb jak w większości, tylko litery, a dokładnie WANTED. Coś jej mówiła ta nazwa. Była już prawie pewna, że to nie taki zwykły prosty człowiek jak ona. Dziwiła się jedynie tym, dlaczego tak się nią zajmuje, bo przecież ma na pewno dużo ważniejszych spraw na głowie.
 Dojechali do domu. Weszli do środka, rozpakowali rzeczy.
 -To ja zrobię coś do jedzenia.-powiedziała.
 -Ty się nie przemęczaj, tylko siadaj na sofie. Ja coś przyszykuję.-zaprowadził ją do salonu.
 -Ej, spoko. Ale ja nie jestem taka żeby obcy mężczyźni gotowali w moim domu żarcie. Kurde, kaleką nie jestem.-oburzyła się. On podszedł do niej i dotkną palcami jej ust.
 -Ciii... Nie marudź tylko siadaj i odpoczywaj.-poczuła się dziwnie, ale wykonała polecenie. Czekała i czekała. Po około pół godziny Nathan wyszedł z kuchni z talerzem czegoś, co wyglądało smakowicie.
 -Co to jest?-zapytała.
 -Zjedz i powiedz jak ci smakuje.-podał widelec. Patrzył dokładnie jak posiłek znika w jej ustach. Śledził każdy wykonany przez nią ruch.
 -Jestem gdzieś brudna, czy jak, że tak na mnie patrzysz?- zaśmiała się.
 -Nie. Po prostu pięknie wyglądasz jak jesz.-strzelił szerokiego banana. Potem oglądali telewizję. Leciała komedia romantyczna. Co jakiś czas Camilla czuła na sobie wzrok Nathana. Krępowała się wtedy trochę, ale z czasem przestała zwracać uwagę.
 Zrobiło się ciemno.
 -OK. To gdzie ja mogę spać?-zapytał chłopak.
 -Ej, ale ja myślałam, że ty żartowałeś.-zdziwiła się dziewczyna.
 -Ja? Nigdy. Jak mówię to na 100%.-oznajmił ze stanowczością w oczach. Podobało jej się to spojrzenie, bo lubiła zdecydowanych chłopaków.
 -Skoro nalegasz to zapraszam.-pokazał mu gdzie jest jej pokój i zaprowadziła go do pokoju swojej siostry, która mieszka teraz u swojego męża.
 -No to ty śpisz tutaj.-wskazała pomieszczenie. Było przytulne.
 -Spoko. To idź się myć. I idziemy spać. Jutro porobimy coś ciekawego.
 -Dobra.
 Wymyli się i poszli spać. Nie mogli jednak przez chwilę jeszcze zasnąć, bo rozmyślali o sobie.
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz