poniedziałek, 23 grudnia 2013



    Nathan obudził się. Koło niego nie było Cam. Trochę się przestraszył, że mogła uciec, czy coś. Pobiegł do łazienki. Nie było jej tam. Zbiegł na dół. Też jej tam nie było. Jego jedyną nadzieją było molo, albo wielki ogród. Wybiegł w samych spodenkach bez koszulki i wzrokiem przeczesywał teren. Zobaczył ją siedzącą na brzegu po drugiej stronie jeziora. Zakradał się do niej powoli i cicho jak tylko potrafił. Po chwili staną tuż za nią. Popatrzył na nią i poczuł chęć pocałowania jej. Zanim to jednak wykonał podszedł i uszczypną ją w boczki.
   -Kretynie jeden. Chciałeś, żebym znowu wpadła przez ciebie do wody.-podskoczyła.
   -Uratowałbym cię.-zaśmiał się i pocałował ją w szyję. Zaczął jechać coraz wyżej i złożył czuły pocałunek na jej ustach.
    -To co dziś robimy kochanie?-zapytał. W uszach Camilli zabrzmiało to cudownie. "Kochanie", zawsze chciała to usłyszeć właśnie z jego ust.
    -A co proponujesz kocie.-mrałknęła na niego.
   - To może poleniuchujmy w tym przecudnym miejscu? Co ty na to?
   -Genialny pomysł.-odpowiedział i położyła się na trawi. Chłopak zrobił to zaraz koło niej.
   -Nie mogę uwierzyć w to co się wczoraj stało.-powiedziała po chwili milczenia Cam.
   -Może ci to jakoś udowodnić, potwierdzić?-uśmiechnął się.
   -W jaki sposób?-zapytała zdziwiona, ale miło zdziwiona. :). On podniósł się i zaczął ja namiętnie całować.
   -Tak według ciebie mogli by się całować przyjaciele?-uśmiechnął się-Oprócz tego mam zamiar ogłosić to światu.
  -Poczekajmy jeszcze chwilę. Nie śpieszmy się z tym.-powiedziała-Muszę przyszykować się psychicznie na wszystkie hejty w moją stronę. Rozumiesz?!
  -Moi fani nie będą cię hejtować tylko poszanują moją decyzję. To moje życie i moja miłość, a ja tę miłość daję tobie.-przytulił ją mocno do siebie. Poczuła się bezpieczna. Wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi, ale bała się ludzi, którzy obrażają innych, w tym ją.
  -Ale jeśli ci na tym zależy poczekamy.-przycisnął ją mocniej do siebie.
  Po dłuższej chwili Nath wstał i podał Camilli dłoń.
  -Nie będziemy cały czas tu siedzieć. Choć się przejdziemy.-dodał. Ona posłusznie wstała i ruszyła w ślad za nim. Zamknęli dom i wyszli do lasku. Łazili tak dość długo. Kiedy już zgłodnieli wrócili i zasiedli do stołu. Jedli i rozmawiali przez prawie godzinę.
  -No to teraz co? Może pogadamy z chłopakami i wpadli by do nas? Zrobimy wieczorem małą imprezkę.-zapytał.
   -Nie obraź się, ale wolę spędzić ten wieczór z tobą.-uśmiechnęła się niepewnie-Z chłopakami spędzimy jeszcze wiele wspólnych chwil. Zostańmy jeszcze razem.
   -Dobrze. Zgoda. Jestem nawet za. Mam wiele pomysłów co możemy porobić.-uśmiechnął się.
   Do samego wieczora spędzali miło czas. Nathan uczył Cam pływać, opalali się, jedli lody. Wszystko było takie cudowne. Niestety, niewidomo skąd, zrobiło się ciemno.
   -Wyskakuj z wody, bo jeszcze mi się przeziębisz.-pomógł jej wyjść z jeziora. Okrył ręcznikiem jej mokre ciało. Usiedli na molo i oglądali gwiazdy przytuleni do siebie.
   -Ta noc jej cudowna. Blask tych gwiazd, pełnia...-rozmarzyła się Cam.
   -Ale największy blask dajesz jej Ty.-powiedział Nathan całując ją. Siedzieli jeszcze tak przez długi czas, aż poczuli senność.
  -Wracajmy już, bo widzę, że ci się oczy kleją.-zaśmiał się i pomógł jej wstać.
  -No może trochę, ale tu jest tak cudownie, że żal odchodzić, a jeszcze jutro musimy wracać do domu.-posmutniała dziewczyna. Weszli do pałacyku. Wtedy Nathan złapał Camillę na ręce i zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku. Po chwili sam znalazł się koło niej. Ona odwróciła się w jego stronę i wtuliła w jego tors. Tak też zasnęli.


Nawet mi się podoba, albo podoba mi się w mojej głowie, a tu jak zwykle zapomniałam o czymś napisać. Myślę, że się podoba. Dobranoc :**
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz