środa, 1 stycznia 2014



  Ostatni dzień pobytu w tym cudownym miejscu. Cam obudziła się. Obok niej nie było Nathana. Jego miejsce było zimne, więc wiedziała, że wyszedł dłuższą chwilę temu. Wstała, przeciągnęła się, a na lampce nocnej zobaczyła kartkę z napisem "I love you <3 ". Uśmiechnęła się do siebie.
  -Och jaki on romantyczny.-powiedziała do siebie. Postanowiła go poszukać. Zeszła na dół.  Na stole leżały kanapki, które jak wywnioskowała zrobił jej chłopak. Zjadła je ze smakiem i wyszła na podwórko. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie było Nathana. Poszła w głąb podwórka. Nie było go tam. Wróciła się i usiadła na pomoście. Czekała tam dość długo. Zdziwiła się, że nie ma go tak długo. Auto stało przed bramą więc nie mógł nigdzie pojechać.
   Czekała jeszcze pół godzinki i nie wytrzymała. Poszła w stronę samochodu. Ku jej zdziwieniu kluczyki były w stacyjce.
   -Ej, coś mi tu nie gra. On nigdy nie zostawiał kluczyków w stacyjce.-zdziwiła się. Bez zastanowienia i z lekkim strachem o swojego kochanego Natha ruszyła w las na poszukiwanie. Szła pomiędzy drzewami i przedzierała się przez krzaki. Po chwili zobaczyła dziwny samochód. Schowała się za drzewem i obserwowała co się dzieje. Jej oczom ukazał się związany chłopak i dwóch wielkoludów trzymających go. Znała tą sylwetkę, ale cały czas miała nadzieję, że się myli, że to nie Nathan. Niestety to był on.
  -Co z nim robimy? Musimy gdzieś go dobrze ukryć.-rozmawiali ze sobą. Camilla chciała zadzwonić na policję, by zgłosić porwanie. Nie miała szczęścia. Jej nogi ze strachu dygotały i zjechała po liściach.
  -Uciekaj.-zawołał chłopak. Wiedział, że jedyna osoba jaka mogła tu być to Cam. Ona wstała i ruszyła do ucieczki. Po chwili jednak dopadli ją. Związali tak jak jej chłopaka i zaprowadzili do auta. Para została wepchana na tył auta dostawczego i zamknięta.
   -Jedziemy z nimi do naszej skrytki.-powiedział jeden, wsiadł do auta i ruszył.
  Auto przemieszczało się w nieznanym im kierunku. Wtedy Nathan powiedział:
  -Przepraszam cię kochanie. To nie tak miał wyglądać nasz ostatni dzień w tym cudownym miejscu. Miałem jechać po resztę zespołu i chciałem ci zrobić miłą niespodziankę z rana, ale oni mnie napadli. Nawet nie wiem kto to. Bałem się o ciebie, ale nie miałem jak ci powiedzieć, żebyś nie ruszała się z domku. Ja bym sobie dał radę. Ważne żebyś ty była bezpieczna.
  -Nie przepraszaj, bo to nie twoja wina, że ktoś na ciebie napadł. A jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo,... jestem bezpieczna tylko wtedy gdy jesteś blisko mnie. Nie ważne w jakiej sytuacji się będziemy znajdować.-uśmiechnęła się i złożyła pocałunek na jego ustach.
  Po chwili auto zatrzymało się. Mężczyźni wysiedli z niego i odeszli od niego.
  -Musimy się stąd wydostać.-powidział Nath. Próbował rozwiązać jej ręce, ale w tym momencie do samochodu wsiedli ci mężczyźni. Podeszli do niech i ...




  Postanowiłam dodać trochę kryminalistyki :) Myślę, że się spodoba :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013



    Nathan obudził się. Koło niego nie było Cam. Trochę się przestraszył, że mogła uciec, czy coś. Pobiegł do łazienki. Nie było jej tam. Zbiegł na dół. Też jej tam nie było. Jego jedyną nadzieją było molo, albo wielki ogród. Wybiegł w samych spodenkach bez koszulki i wzrokiem przeczesywał teren. Zobaczył ją siedzącą na brzegu po drugiej stronie jeziora. Zakradał się do niej powoli i cicho jak tylko potrafił. Po chwili staną tuż za nią. Popatrzył na nią i poczuł chęć pocałowania jej. Zanim to jednak wykonał podszedł i uszczypną ją w boczki.
   -Kretynie jeden. Chciałeś, żebym znowu wpadła przez ciebie do wody.-podskoczyła.
   -Uratowałbym cię.-zaśmiał się i pocałował ją w szyję. Zaczął jechać coraz wyżej i złożył czuły pocałunek na jej ustach.
    -To co dziś robimy kochanie?-zapytał. W uszach Camilli zabrzmiało to cudownie. "Kochanie", zawsze chciała to usłyszeć właśnie z jego ust.
    -A co proponujesz kocie.-mrałknęła na niego.
   - To może poleniuchujmy w tym przecudnym miejscu? Co ty na to?
   -Genialny pomysł.-odpowiedział i położyła się na trawi. Chłopak zrobił to zaraz koło niej.
   -Nie mogę uwierzyć w to co się wczoraj stało.-powiedziała po chwili milczenia Cam.
   -Może ci to jakoś udowodnić, potwierdzić?-uśmiechnął się.
   -W jaki sposób?-zapytała zdziwiona, ale miło zdziwiona. :). On podniósł się i zaczął ja namiętnie całować.
   -Tak według ciebie mogli by się całować przyjaciele?-uśmiechnął się-Oprócz tego mam zamiar ogłosić to światu.
  -Poczekajmy jeszcze chwilę. Nie śpieszmy się z tym.-powiedziała-Muszę przyszykować się psychicznie na wszystkie hejty w moją stronę. Rozumiesz?!
  -Moi fani nie będą cię hejtować tylko poszanują moją decyzję. To moje życie i moja miłość, a ja tę miłość daję tobie.-przytulił ją mocno do siebie. Poczuła się bezpieczna. Wiedziała, że przy nim nic jej nie grozi, ale bała się ludzi, którzy obrażają innych, w tym ją.
  -Ale jeśli ci na tym zależy poczekamy.-przycisnął ją mocniej do siebie.
  Po dłuższej chwili Nath wstał i podał Camilli dłoń.
  -Nie będziemy cały czas tu siedzieć. Choć się przejdziemy.-dodał. Ona posłusznie wstała i ruszyła w ślad za nim. Zamknęli dom i wyszli do lasku. Łazili tak dość długo. Kiedy już zgłodnieli wrócili i zasiedli do stołu. Jedli i rozmawiali przez prawie godzinę.
  -No to teraz co? Może pogadamy z chłopakami i wpadli by do nas? Zrobimy wieczorem małą imprezkę.-zapytał.
   -Nie obraź się, ale wolę spędzić ten wieczór z tobą.-uśmiechnęła się niepewnie-Z chłopakami spędzimy jeszcze wiele wspólnych chwil. Zostańmy jeszcze razem.
   -Dobrze. Zgoda. Jestem nawet za. Mam wiele pomysłów co możemy porobić.-uśmiechnął się.
   Do samego wieczora spędzali miło czas. Nathan uczył Cam pływać, opalali się, jedli lody. Wszystko było takie cudowne. Niestety, niewidomo skąd, zrobiło się ciemno.
   -Wyskakuj z wody, bo jeszcze mi się przeziębisz.-pomógł jej wyjść z jeziora. Okrył ręcznikiem jej mokre ciało. Usiedli na molo i oglądali gwiazdy przytuleni do siebie.
   -Ta noc jej cudowna. Blask tych gwiazd, pełnia...-rozmarzyła się Cam.
   -Ale największy blask dajesz jej Ty.-powiedział Nathan całując ją. Siedzieli jeszcze tak przez długi czas, aż poczuli senność.
  -Wracajmy już, bo widzę, że ci się oczy kleją.-zaśmiał się i pomógł jej wstać.
  -No może trochę, ale tu jest tak cudownie, że żal odchodzić, a jeszcze jutro musimy wracać do domu.-posmutniała dziewczyna. Weszli do pałacyku. Wtedy Nathan złapał Camillę na ręce i zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku. Po chwili sam znalazł się koło niej. Ona odwróciła się w jego stronę i wtuliła w jego tors. Tak też zasnęli.


Nawet mi się podoba, albo podoba mi się w mojej głowie, a tu jak zwykle zapomniałam o czymś napisać. Myślę, że się podoba. Dobranoc :**
 

niedziela, 22 grudnia 2013


  I co mam o tym myśleć...

     Nadszedł dzień kiedy Camilla miała spotkać się z przyjacielem. Wstała rano i ruszyła do łazienki. Ogarnęła się i weszła do pokoju. Stanęła przed szafą i...
  -No i co ja mam na siebie włożyć?-dylemat każdej nastolatki :) . Postawiła na sukienkę. Pofalowała włosy, pomalował się. Stanęła przed lustrem i powiedziała sama do siebie.
  -Ale ładnie dziś wyglądasz.- zaśmiała się do siebie. Zeszła na dół. Tam spotkał ją kolejny dylemat. Otworzyła lodówkę.
  -Co dziś zjeść na śniadanie?- szczerzyła się sama do siebie. Zrobiła sobie na końcu kanapkę z serem żółtym, ogórkiem i pomidorem. Popiła to smaczną herbatką. Nagle zadzwonił jej telefon.
   -Halo-powiedziała-a to ty. Spoko. Ja właśnie zjadłam i zaraz wychodzę.-zakończyła rozmowę.
  Po około 10 minutach była gotowa. Otworzyła drzwi, wyszła, zamknęła je za sobą. Nagle ktoś zasłonił jej oczy.
  -Zgadnij kto to.-usłyszała czuły szept.
 -No pomyślmy... może Max?-zaśmiała się. Dłonie zniknęły z jej oczu.
 -Dziś mam dla ciebie niespodziankę.-oznajmił na wstępie Nathan.
 -Jaką niespodziankę.-trochę się przestraszyła. Wiedziała, że jego pomysły nie raz były przerażające.
 -Spokojnie Cam. Nie bój się. Nic ci nie grozi.-przytulił ją. Wtuleni w siebie podeszli do auta. Chłopak otworzył jej drzwi do auta. Ruszyli.
   Jechali już dość długo.
  -Mogę teraz się dowiedzieć gdzie jedziemy?- zapytała już zniecierpliwiona Camilla.
  -Zaraz się dowiesz. Ćwicz cierpliwość kochana.-zaśmiał się. Minęło już około 30 minut. Wtedy właśnie chłopak wjechał w leśną dróżkę.
  -Jakie ty masz zamiary?-zapytała z nutką strachu w głosie.
  -Spokojnie. Gwałcić cię nie będę.-zaśmiał się.
  -No ja myślę.-uspokoiła się trochę. Ufała mu. ale jego szalone pomysły czasem ją przerażały. Znaleźli się przed wielką bramą. Za nią znajdował się wielki budynek, podobny do pałacu i jezioro z pięknym molo i altaną.
  -Nie wiem gdzie jesteśmy, ale tu jest cudownie.-rozglądała się dookoła i pochłaniała wzrokiem widoki. Nathan złapał ją za rękę i pociągnął w kierunku drzwi do domu. Weszli do środka. Była tam wielka sala, a na jaj środku wielki stół zastawiony pysznościami.
  -Ej, co to ma być?-zapytała Cam.
  -Przygotowałem dla nas mini ucztę.-oznajmił.
  -Mini? Przecież tego żarcia nie zjemy tak o w jedno popołudnie.
  -A kto ci powiedział, że będziemy tu tylko dziś?
  -To ty chcesz tu przyjechać też jutro?-zdziwiła się.
  -Nie kochana. My tu zostajemy do jutra.-wyszczerzył się.
  -Oszalałeś? Nie mam ciuchów do przebrania, piżamy, moi rodzice nic nie wiedzą, a ty tak po prostu mówisz, że tu zostajemy?-oburzyła się.
  -Rodzice wiedzą, a o resztę się nie martw.-złapał ją wtedy za rękę i zaprowadził do wielkiego pokoju. Stało tam śliczne łóżko, a na min torby. Podeszli bliżej.
  -Jesteś szalony. Nie lepiej było mi powiedzieć, żebym wzięła sobie ciuchy?
  -Nie byłoby wtedy niespodzianki, a tak to jest. A podobają ci się chociaż?-zapytał robiąc słodkie oczka.
  -Są cudowne, ale musiały dużo kosztować.- powiedziała to z lekką złością.
  -Dla ciebie wszystko. Nie ważne ile by to miało kosztować.-te słowa były tak miłe, że Cam prawie się popłakała. Pierwszy raz ma kogoś kto mówi jej coś takiego, w taki sposób. Poczuła się bezpiecznie.
    Wrócili na dół i zasiedli do stołu. Rozmawiali o tym co zawsze, czyli o pierdołach. Kiedy Napchali brzuchy wyszli na zewnątrz łazili po wielkim ogrodzie i dalej gadali. Tym razem zmienili Nathan zmienił temat na bardziej konkretny, a dokładnie na miłość. Camilla była dość zdziwiona jego słowami, bo nigdy nie rozmawiał z nią w ten sposób w tym temacie. Gadali tak, aż zaczęło się zmierzchać. Byli trochę głodni, więc wrócili do pałacyku. Jedli prawie się nie odzywając, bo chłopak wyczuł, że to jak powiedział jej o uczuciach był dość niezręczny.
  -No to może chodźmy na molo?-zaproponował, gdy skończyli jeść.
  -Z chęcią.-odpowiedziała Cam. Wstali od stołu i trzymając się za ręce. Zrobiło się trochę chłodniej, ale dziewczyna nie dawał po sobie znać, że jej chłodno. Będąc na molo zobaczyli łódkę. Chłopak wszedł do niej żeby zobaczyć w jakim jest stanie. Nie było widać jakichkolwiek pęknięć. Podał Camilli rękę i pomógł wejść.
  -Tylko, że ja nie potrafię pływać.-oznajmiła mu.
  -Spokojnie, Jesteś ze mną. Ja potrafię.-uspokoił ją. Odbili od brzegu. Łódź chybotała na wszystkie strony. Zatrzymali się w pobliżu drugiego brzegu.
  -Cam, chciałem ci to powiedzieć już wcześniej, ale ... - i wtedy łódź uderzyła o coś z taką siłą, że odwróciła się w drugą stronę. Cam zapiszczała i znalazła się pod wodą. Nathan szybko za nią skoczył. Złapał ją i wydostał na brzeg. Sprawdził jej tętno i oddech. Wszystko było jak powinno być. Dziewczyna zaczęła się krztusić. Położył ją na boku. Kiedy skończyła kaszleć. Znowu położył ją na plecy.
  -Wszystko w porządku? Nic ci nie jest?-pytał zdenerwowanym głosem.
  -Spokojnie. Żyję.-powiedziała Camilla zachrypniętym głosem.
  -Boże, jak ja się o ciebie bałem. Nawet sobie nie wyobrażasz...- i wtedy ich spojrzenia spotkały się. Obydwoje poczuli wewnętrzną chęć pocałowania się. Milczeli tak przez chwilę. Potem Nathan zaczął delikatnie całować ją po szyi zbliżając się do ust. Na koniec wpili się w swoje wargi. Kiedy się od siebie odkleili popatrzyli sobie znowu w oczy. Nagle jednak Cam odwróciła wzrok.
  -Coś nie tak?- zapytał- Pamiętasz co zacząłem mówić ci na łodzi? Chciałem ci właśnie powiedzieć, że... że cię kocham i nie mogę bez ciebie żyć. Przyjaźń to dla mnie za mało. Pragnę cię mieć tylko dla siebie.-powiedział to z takim uczuciem i z szczerością, że łza zakręciła się w oku Camilli. Usiedli obok siebie. Dziewczyna nic nie mówiła. Myślała o tym całym zdarzeniu i jego słowach. Po chwili powiedziała:
  -Mogę zostać sama?
  -Jasne.-odpowiedział Nath- masz mój sweter, żeby ci zimno nie było.-podał jej swój milutki sweterek i poszedł do domu. Camilla została sama. Siedziała na molo i rozmyślałam o tym co się przed chwilą zdarzyło w wodzie. Dzięki temu miała pewność, że przy nim jest bezpieczna i nic jej nie grozi. Nie wiedziała jednak co myśleć o tym co jej powiedział. Była totalnie zdezorientowana. Kochała go tak, jak on ją. Jedyne czego się bała to to, by nie stracić przyjaciela. Bała się, że gdyby się rozstali ich kontakt mógłby się urwać, albo mogliby się nie traktować jak kiedyś.
  Minęła już prawie godzina. Cam popatrzyła w okno. Zobaczyła tam sylwetkę Nathana, który patrzył na nią w świetle pełni księżyca. Podniosła się i rzekła sama do siebie: "zdecydowałam". Weszła do budynku. Chłopak udawał, że wcale nie stał w oknie tylko oglądał telewizję. Nic nie mówiąc Camilla podeszła do niego. Usiadła i patrzyła uważnie na jego twarz i oczy wpatrzone w ekran telewizora. On odwrócił się w jej kierunku, a ona patrząc mu prosto w oczy zbliżała się ku niemu.
  -Jeśli nie chcesz to naprawdę nie musisz.-powiedział.
  -Zamknij się.-odparła i wpiła się w jego usta. Po długim czasie odkleili się od siebie. Wtedy Cam zapytała:
  -Obiecujesz, że jeżeli byśmy się rozstali to nasze relacje się nie zepsują i nadal będziemy najlepszymi przyjaciółmi?
  -Nie mam zamiaru się z tobą rozstawać-uśmiechnął się-ale obiecuję ci to.-i złożył pocałunek na jej ustach. Wyłączyli telewizor i trzymając się za ręce poszli do sypialni. Leżeli na łóżku wtuleni w siebie i wspominali kiedy się poznali i jakie przygody razem już przeżyli i planowali kolejne. Tak też zasnęli.



OMG. Jest. Pisałam go i nie mogłam skończyć. Poprzednie moje posty były krótkie to teraz w ramach niespodzianki coś dłuższego :) Myślę, że się podoba. Miłego czytania dalszych losów bohaterów.

sobota, 21 grudnia 2013


 Koniec, ale jednak początek...

        Minął już tydzień. Razem z Nathanem Camilla pojechała do lekarza. Po przeprowadzeniu wszystkich badań dowiedzieli się, ze wszystko już jest w porządku.
       Wróciliście do domu. Cam widziała, że podczas powrotu i odkąd weszli do domu chłopak był dość przygnębiony.
   -Ej no. Co ci? Przecież dopilnowałeś mnie i już jestem zdrowa.-starała się go pocieszyć.
   -No to ja idę na górę się spakować.-pobladł. Zrozumiała już co go gryzie. Ruszyła za nim. Wchodząc do pokoju patrzyła do pakującego się i składającego swoje ciuchy chłopaka.
   -Dawaj to głupolu. Przecież to zaraz pomięte wszystko będzie.-wyrwała mu bluzkę. Nie wiadomo nawet jak to się zaczęło, ale zaczęli robić walkę na ubrania.
   -Ej. Dopiero to poskładałam.-śmiała się. Po około godzinie torby były zapakowane tak, jak powinny być. Zeszli na dół. Camilla weszła do kuchni i zrobiła kilka kanapek. Nathan w tym czasie włączył jakiś kanał muzyczny. Zaczęli jeść, a czasem nawet się karmić :) . Nadeszła niestety pora pożegnania.
   -To ja będę leciał.-powiedział przygnębionym głosem.
   -Niestety tak.-widząc jego minę dodała- Ej no. Masz mój numer komórki to jak będziesz chciał to po prostu napisz, albo ja napiszę do ciebie i się spotkamy. Nie łam się.-wtedy jego twarz trochę się rozjaśniła.
   -I taki masz być zawsze.-dodała widząc uśmiech. Zanim Nath wyszedł mocno się do siebie przytulili i chłopak wyszedł.

 *pół roku później*
  Przyjaźń Camilli i Nathana rozwijała się. Gadali ze sobą o wszystkim, rozumieli się bardzo dobrze. Byli jak papużki nierozłączki. Cam wiedziała już, że jej przyjaciel jest sławną gwiazdą w świecie muzyki pop. Poznała resztę zespołu na imprezie z okazji premiery ich najnowszego krążka "Word of Mount".
 Tego dnia planowali wyjście do kina. Przez całą drogę gadali o głupotach. Weszli do holu i przeglądnęli co będzie grane.
  -Oooo, chodźmy na to.-pokazała palcem Cam.
  -Ale to będzie nudne. Chodźmy na komedię. Będzie ubaw.-zaśmiał się. Wybrali jeden film i weszli na salę. Nie było dużo ludzi.
  Skończył się film. Wyszli z niego strasznie roześmiani.
  -A pamiętasz tamtą babkę, która ganiała za tym gościem w piżamie.-śmiali się. Po około 10 minutach Nathan zapytał:
 -Idziemy gdzieś jeszcze, czy odprowadzić cię do domu?
 -A jak chcesz?-zaśmiała się dziewczyna. Wtedy os złapał ją za rękę i pociągną za sobą. Była mu uległa. Szła przed siebie, ufała mu. Po około 15 minutach stanęli koło dziwnego budynku.
  -Nie bój się. Chodź.-wyczuł lęk Camilli. Weszli do środka i ruszyli po schodach na górę. Było ich bardzo dużo. Nagle skończyły się i ukazały się drzwi. Nath otworzył je i znaleźli się na dachu.
  -Kiedy byłem mały przychodziłem tutaj z moim tatą.-powiedział- Bardzo chciałem pokazać ci to miejsce. Cam rozglądnęła się dookoła. Był to widok na całe miasto. Pięknie oświetlone ulice przydrożnymi lampami. Siedzieli tam dość długo.
  -Dobra. Pora żebym odprowadził cię do domu. Rodzice się będą martwić.-oznajmił podając jej dłoń.
  -Myślisz, że oni myślą o tym, że mnie w ogóle nie ma w domu?
  -Nie ważne. Już jest późno. Musisz się wyspać.-znowu złapał ją za rękę i sprowadził po schodach.
  Znaleźli się przed budynkiem. Trzymając się za ręce jak dzieci w przedszkolu poszli pod dom Cam. Droga zajęła im, aż półtorej godziny, bo szli strasszznie powoli. Stanęli przed wejściem.
  -No to, kiedy kolejny wypadzik?-zapytał Nathan.
  -No nie wiem. Jutro chyba nie dam rady, ale po jutrze z chęcią gdzieś się wybiorę.-oznajmiła. Przytulili się jeszcze na pożegnanie i ruszyli w swoje strony.
  Zanim każde z nich zasnęło nie mogło przestać o sobie myśleć. Obydwoje czuli coś do siebie, ale bali się, że mogliby tym zepsuć ich relacje. Rozmyślając tak, zasnęli.


sobota, 14 grudnia 2013

Wszystko co zechcesz księżniczko...
 
   -Ej, a ty co tu robisz?-zdziwiła się widząc Nathana w swoim łóżku.
   -Leżę. Nie widać.-zaśmiał się
   -No widać, ale jak,... skąd,... dlaczego?
   -Wołałaś mnie przez sen, więc przyszedłem, ale jak zobaczyłem jak słodko śpisz położyłem się obok.
   -Wiesz co? Straszny jesteś. A co jak by teraz ktoś tu wszedł. Co by sobie pomyśleli?-trochę się zdenerwowała.
    -Wyluzuj. Nikt przecież nie wejdzie.-pocieszył ją.
    -Pasuje chyba śniadanie zrobić. Jest już 9:15.-zerwała się nagle.
    -Leż tu. Wstałem wcześniej i wszystko jest gotowe.-uśmiechnął się. Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z tacą pełną jedzenia.
   -I my to mamy wszystko zjeść?-zapytała.
   -No jasne. Damy radę.-zaczęli jeść. Nagle Camilla pobrudziła się dżemem. Chłopak automatycznie złapał za serwetkę i ostrożnie wytarł jej policzek.
   -Dziękuję.-zarumieniła się. Popatrzyli sobie głęboko w oczy.
   -To ja to pozbieram i się ogarnę.-powiedziała Cam. Wstała i zabrała pustą tackę. Umyła naczynia i poszła do łazienki się ogarnąć. Kiedy wyszła zobaczyła Natha siedzącego na łóżku jak król.
   -Nie za dobrze ci?-zaśmiała się.
   -No czekam na ciebie i czekam. Co dzisiaj robimy?-zapytał.
   -No nie wiem. Możemy się przejść do parku, na zakupy...-zaczęła wymieniać.
  -Dziś porobimy co będziesz chciała księżniczko.-wyszczerzył się. Ona się zarumieniła.
  -Ej, nie wczuwaj się tak. To, że poczułeś się jak król nie oznacza, że musisz mnie mianować księżniczką.-zaśmiała się do niego. Po ogarnięciu się do końca wyszli z domu i poszli do parku. Posiedzieli tam chwilę i udali się do centrum handlowego.
  -To ty będziesz wybierać, a ja będę oceniał.-zaproponował. Zgodziła się. Weszli do jej ulubionego sklepu i przeglądali ciuchy. Wybrali kilka i udali się do przymierzalni. Po zdecydowaniu się na kilka ciuchów chłopak rzekł:
   -Jak nam tak dobrze idzie to może teraz ty mi coś doradzisz?-zapytał.
   -Z przyjemnością.-i ruszyli na dział męski. Po około dwóch godzinach wyszli obładowani torbami.
  Wrócili do domu. Włączyli telewizor i zaczęli oglądać filmy. Przesiedzieli tak do późna.
   -Pasuje pójść spać.-oznajmiła Camilla.
   -Posiedźmy jeszcze chwilę.-powiedział Nath. Po około godzinie spali już przytuleni do siebie nawet o tym nie wiedząc.
 
 


piątek, 13 grudnia 2013

Smutek, wypadek i...

 
 
 Normalny dzień w Londynie. Jak codziennie rano Camilla poszła pobiegać w pobliskim parku. Nie miała na dziś jakichś większych planów, bo co niby może robić szesnastolatka w środku wakacji. Jedyne co postanowiła robić podczas tej przerwy od szkoły to spełniać marzenia i zadbać i swoją kondycję. Kiedy wróciła do domu znalazła kartkę na stole z treścią: "Kochanie! Ja i tata mamy bardzo ważny wyjazd. Dzwoniliśmy do ciebie, a ty nie odbierałaś. Wrócimy za około pięć dni. Nie martw się i dbaj o dom", a na dole kartki "ps. Jeśli to przeczytałaś oddzwoń". Złapała za komórkę i wykręciła numer do mamy.
 -Kochanie! Nareszcie dzwonisz. Martwiliśmy się z tatą co się z tobą dzieje. Musieliśmy pilnie wyjechać. Wiesz jaka jest  nasza praca. Miała jechać tam moja koleżanka, ale niestety trafiła od szpitala.
 -Spoko. Dam sobie radę. Małą dziewczynką już nie jestem.-powiedziałam. Zakończyły rozmowę i siadła na sofie włączając telewizor. Przyzwyczaiła się, że rodziców często nie ma w domu. Pracowali jako dziennikarze i często wysyłali ich po całej Wielkiej Brytanii, by przeprowadzali wywiady z gwiazdami muzycznymi. Siedziała tak i pomyślała "Ciekawe z kim dzisiaj będą mogli pogadać? I jak zawsze przywiozą mi autograf :)". Nie wie nawet kiedy ale zasnęła. Wstała tak koło 14:00. Zribiła sobie szybki obiad i ruszyła na miasto. Po co niby miała sama siedzieć w domu i "gnić" z nudów? Zadzwoniła, będąc koło parku, do swojej kumpeli.
 -Hej laska. Może się gdzieś wybierzemy na miasto?-zapytała.
 -Sorry, ale nie mogę. Właśnie wpadł do mnie Conor iiii ..... sama wiesz.
 -Spoko. Czaję.-posmutniałam i zaczęłam rozpaczać w sercu.
 -Dlaczego nie mogę sobie znaleźć drugiej połówki, która by pocieszyła, rozbawiła do łez, przytuliła.-powiedziała sama do siebie. Siadła na ławce i zaczęła lekko szlochać. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją taką zobaczył, więc otarła łzy i ruszyła na długi spacer. Ciągle w jej oczach pływały łzy przez co nie widziała dobrze jak idzie. Chciała przejść na drugą stronę drogi. Przez płacz nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu.
 -Uważaj.-ktoś krzyknął ale było już za późno. Leżała na asfalcie. Nic nie widziała tylko słyszała głosy ludzi.
 Po około 15 minutach przyjechała karetka. Zabrali ją do szpitala. Okazało się, że nic poważnego się jej nie stało. Obudziła się. Rozglądnęła się po sali. Wiedziała, że przecież rodzice są w trasie więc ich nie będzie, ale wolała się upewnić. Ku jej zdziwieniu ktoś jednak był w pomieszczeniu.
 -Kim jesteś?-zapytała.
 -Chciałem ci pomóc przed wypadkiem, ale niestety mi się nie udało. Postanowiłem, że będę przy tobie jak się obudzisz, bo podobno twoi rodzice nie maja jak się tu dostać.-powiedział.
 -Spoko.-zwinęła się lekko z bólu.
 -Coś się dzieje?-przestraszył się chłopak.
 -Nie, nie. To tyko siniaki i stłuczenia tak bolą.-oznajmiłaś-A tak swoją drogą, jak ci na imię?-zapytała.
 -Nathan.-uśmiechną się. Rozpoznała tę twarz tylko nie mogła przypomnieć sobie skąd. "Nathan, Nathan" chodziło jej po głowie, "Znam tę twarz i ten uśmiech".
 -Na razie odpoczywaj. Jak wyjdziesz ze szpitala zaopiekuję się tobą do powrotu rodziców.
 -Nie, to nie jest konieczne. Jestem już prawie dorosła, dam sobie radę.-zdziwiła się. "Ledwo co mnie zna, a chce się mną opiekować" mówiąc to w duszy poczuła miłe uczucie.
 -Nie gadaj tylko się zgódź, a jak nie to i tak postawię na swoim.-po tych słowach Camilla zasnęła. Było dość późno.
 Obudziła się następnego dnia. Otworzyła oczy, a tam stali lekarze.
 -Dzień dobry panienko. Jak się czujemy? Dziś wychodzi pani ze szpitala.-oznajmiono jej. Rozglądnęła się gdzie jest chłopak. On natomiast stał koło szafki ze spakowanymi rzeczami. Przyszykował jej nawet strój w jakim miała wracać do domu.
 -No to ruszamy.-szczerzył się.
 -Wygląda na to.-odparła. Zeszli na dół i wtedy Cam zapytała.
 -A tak a w ogóle to czym chcesz mnie odwieść?
 -Załatwiłem wszystko. Nasz pojazd stoi tam.-wskazał na pięknego Jeppa stojącego niedaleko.
 -To twoje auto?-zdziwiła się. Rejestracja wydawała się znajoma. Nie było tam liczb jak w większości, tylko litery, a dokładnie WANTED. Coś jej mówiła ta nazwa. Była już prawie pewna, że to nie taki zwykły prosty człowiek jak ona. Dziwiła się jedynie tym, dlaczego tak się nią zajmuje, bo przecież ma na pewno dużo ważniejszych spraw na głowie.
 Dojechali do domu. Weszli do środka, rozpakowali rzeczy.
 -To ja zrobię coś do jedzenia.-powiedziała.
 -Ty się nie przemęczaj, tylko siadaj na sofie. Ja coś przyszykuję.-zaprowadził ją do salonu.
 -Ej, spoko. Ale ja nie jestem taka żeby obcy mężczyźni gotowali w moim domu żarcie. Kurde, kaleką nie jestem.-oburzyła się. On podszedł do niej i dotkną palcami jej ust.
 -Ciii... Nie marudź tylko siadaj i odpoczywaj.-poczuła się dziwnie, ale wykonała polecenie. Czekała i czekała. Po około pół godziny Nathan wyszedł z kuchni z talerzem czegoś, co wyglądało smakowicie.
 -Co to jest?-zapytała.
 -Zjedz i powiedz jak ci smakuje.-podał widelec. Patrzył dokładnie jak posiłek znika w jej ustach. Śledził każdy wykonany przez nią ruch.
 -Jestem gdzieś brudna, czy jak, że tak na mnie patrzysz?- zaśmiała się.
 -Nie. Po prostu pięknie wyglądasz jak jesz.-strzelił szerokiego banana. Potem oglądali telewizję. Leciała komedia romantyczna. Co jakiś czas Camilla czuła na sobie wzrok Nathana. Krępowała się wtedy trochę, ale z czasem przestała zwracać uwagę.
 Zrobiło się ciemno.
 -OK. To gdzie ja mogę spać?-zapytał chłopak.
 -Ej, ale ja myślałam, że ty żartowałeś.-zdziwiła się dziewczyna.
 -Ja? Nigdy. Jak mówię to na 100%.-oznajmił ze stanowczością w oczach. Podobało jej się to spojrzenie, bo lubiła zdecydowanych chłopaków.
 -Skoro nalegasz to zapraszam.-pokazał mu gdzie jest jej pokój i zaprowadziła go do pokoju swojej siostry, która mieszka teraz u swojego męża.
 -No to ty śpisz tutaj.-wskazała pomieszczenie. Było przytulne.
 -Spoko. To idź się myć. I idziemy spać. Jutro porobimy coś ciekawego.
 -Dobra.
 Wymyli się i poszli spać. Nie mogli jednak przez chwilę jeszcze zasnąć, bo rozmyślali o sobie.
 
 
 
 
 
  Witam! Jestem Kama i jak większość nastolatków zakładam bloga :)  Będzie on poświęcony moim idolom, czyli zespołowi THE WANTED. Myślę, że chętnie będziecie wstępować i czytać przygody chłopaków i Camilli. :)